niedziela, 23 czerwca 2013

4. D

Czarny dół, zgrubiona strona wyrwana z książki- ten moment, kiedy przypadkowo przewijasz strony i zaczynasz zastanawiać się jak do cholery znalazłeś się w takiej sytuacji podczas, gdy tylko odwracałeś strony.
To jest to co on czuł. Miał zamknięte oczy ze złości- potajemnie bardziej z zakłopotania: jeśli nie miałby zamkniętych oczu łzy niebezpiecznie upadłyby na podłogę- w następnym momencie leżał na łóżku, jego ręce jak i nogi były przywiązane do łóżka.
Jak Justin mógł skończyć w tym białym pokoju? Wiedział, że nawet jeśli chciałby krzyczeć, nic nie wyszłoby z jego gardła, wydawało się, że jego głos zanikł.
Przez chwilę myślał, że jest w niebie- wszystko co zdawało mu się widzieć to białe ściany- myślał tak dopóki ogromny ból nie przeszył jego ciała, jego skóra paliła, jakby znalazł się w ogniu. Przecież ból nie istnieje w raju Boga.
- Justin, słyszysz mnie?- delikatny, uspokajający głos wydawał się wypełniać pokój. Ale Justin nie chciał odpowiadać, nie zrobił żadnego ruchu.
- Justin, po prostu uściśnij moją dłoń, jeśli możesz, kochanie- jaką dłoń? Kogo dłoń? Nie było nikogo wokół małego łóżka, w którym leżał, prawda?
Wtedy Justin zdał sobie sprawę, że jego oczy wciąż były zamknięte.
Natychmiast otworzył oczy i zobaczył twarz swojej matki. Pokój w którym leżał był słabo oświetlony, utrzymujące się zapachy kawy i starych jajek sprawiały, że dostawał nudności. Nagle przestał słyszeć coś innego niż jej głos. W oddali jakieś szepty, ale przede wszystkim bicie własnego serca. Dziwne, nigdy nie był w stanie usłyszeć bicia swojego serca.
- Wszystko okey, kochanie?- usta jego matki prawie się nie ruszały, gdy wypowiadała te słowa. Justin tylko skinął głową- chociaż ból niszczył go od środka- wciąż był przytłoczony przez fakt, że leżał w szpitalu czekając na cokolwiek. Uśmiechnął się do niej słabo.- Bardzo dziękuję za szybką pomoc, doktorze Fox- jego mama powiedziała do mężczyzny, którego Justin ujrzał dwie sekundy temu. Doktor uśmiechał się słabo i szarpnął lekko swoje krzaczaste brwi, prawdopodobnie po to, by upewnić się, że nie wygląda niechlujnie.
- Dałem mu trochę leków, myślę, że będzie dobrze- dał Pattie pocieszający uścisk i skinął do Justin'a, a potem wyszedł z pokoju. Czy nie można po prostu wyjaśnić co się stało? Justin miał luki w swojej pamięci, które musiał wypełnić.
- Mamo...- Justin jęknął, wypowiedział tylko jedno słowo, przez które drgnął. Co się stało? Dlaczego znów czuł ten ból?
- Shhh, kochanie, nie możesz rozmawiać, przebiegła palcami po włosach jej pięknego syna, który wciąż był zabijany przez śmierć Seleny, ale teraz miał też drugą rzecz, która niszczy jego życie: schizofenia.
Westchnęła, to ściskało jej serce- Justin, miałeś części- zaczęła próbując wyjaśnić mu dlaczego leży w tym łóżku, niezdolny do wykonywania ruchów, ponieważ liny były zaciśnięte mocno wokół jego nadgarstków i stóp.- Ranisz się. Bardzo- nagle jej gardło stało się suche, on powinien się zobaczyć. On nic nie wie. Wygląda przerażająco- tak jakby stado wilków próbowało zjeść go żywego. Może nawet gorzej. Zadrapania- niektóre oczyszczone, niektóre z nich wciąż krwawiły na jego twarzy i szyi, siniaki spowodowane jego odbijaniem głową o ścianę, jego usta były totalnie popękane, brakowało mu części włosów- wyrwał sobie kilka kępek.
Może nie powinien siebie widzieć, może to wyzwoli nowe objawy. Oczy Justin'a wypełniły się strachem, gdy dotarło do niego, że jego ręce przywiązane były dla jego własnego bezpieczeństwa. Był niebezpieczny, może nawet powinien nosić obrożę mówiącą "uważaj, ekstremalnie wybuchowy" . To było trafne zważając na stan w jakim był teraz.
Pattie znów zaczęła pieścić jego uszkodzony policzek, głaskała delikatnie swoimi palcami jego siniaki i zadrapania wokół jego pięknej twarzy.
- Będzie dobrze, skarbie. Jest tu dość lekarzy, którzy Ci pomogą- powiedziała delikatnie jednocześnie pozwalając sobie zbadać palcami jego rany co sprawiło, że ponownie zamknął oczy. Uśmiechnęła się ukrywając uczucia: jak zawsze pocałowała go w czoło i głaskała jego policzek dopóki nie zaczął zasypiać, co działo się w dość krótkim czasie.
- Śpij, doktor Fox da Ci więcej ze swoich specjalnych leków i będzie zupełnie w porządku.
I z tym- jej kojącym głosem i znajomym uczuciem jej miękkich palców na policzku- Justin powoli udał się ponownie do krainy marzeń.
 _____________________

Włosy Seleny falowały na wietrze, a ona z podnieceniem pokazywała na coś daleko od nich. Justin uśmiechnął się miło i objął ją ramionami wokół talii, przyłożył usta do jej policzka i złożył na nim delikatny pocałunek.
- Kocham z Tobą przebywać, wiesz to?- powiedziała mu, położyła głowę na jego klatce piersiowej, cieszyli się tym przyjemnym uczuciem, pulchne usta ponownie pocałowały ją w głowę.
Jego palce wplątały się w jej ciemne loki, leżąc tak zostawiał ślady drobnych pocałunków na jej głowie.
- Ja też kocham z Tobą przebywać- wyszeptał jej do ucha, bawił się zagubionymi kosmykami jej włosów, studiował jej każde cechy, które były idealne.
Jej idealne usta do całowania- jeśli nie było wielu paparazzi i fanów robiących mnóstwo zdjęć 24h/7 prawdopodobnie całowałby ją przez cały czas. Jej długie rzęsy, które nie musiał być adorowane przez żadną maskarę i jej duże oczy w których gubił się jakby to były dwa wielkie labirynty. I jej policzki, ona zawsze się tak łatwo rumieniła. Kochał sprawiać, że się rumieniła, czuł, że zrobił wtedy coś dobrego. 
- Mam coś na twarzy?- Selena zapytała śmiejąc się, a Justin natychmiast spojrzał na jej twarz bez skazy.
Nie- powiedział delikatnie, uśmiechając się do niej. Czuł jej usta zostawiające słodkie pocałunki na jego policzku przez co jego uśmiech stał się jeszcze większy. 

Okropny blask światła sprawił, że się ubudził. Jęknął próbując dać komuś do zrozumienia, że chce, aby to wyłączył.
Świetnie, kiedy ma niesamowity sen ktoś musiał włączyć tą pokręconą lampę.
- Kochanie, przepraszam, że Cię obudziłam- głos jego matki rozbrzmiał niejasno. Justin westchnął ciężko i próbował patrzeć poprzez kurtynę swoich rzęs, bo jego oczy były dopiero na wpół otwarte. Jasne światło wciąż świeciło prosto w jego oczy, więc zacisnął je ponownie.
 -Mamo, wyłącz to światło- mruknął pocierając swoje oczy obiema dłońmi.
- Jakie światło?- spytała rozglądając się po pokoju, w którym nie paliło się światło. W ogóle nie było światła.
- To co świeci w moje oczy!
Jego mama szybko zrozumiała o co mu chodzi- lub co wydawało mu się.
To naprawdę popieprzone, co schizofenia z tobą robi.
Udawała, że widzi światło- nie chciała, aby Justin poczuł się źle.
- Oh, poczekaj, stanę na przeciw i nie będzie Ci już świecić w oczy, skarbie- zapewniła i stanęła na przeciw Justin'a- teraz lepiej?
Justin powoli otworzył swoje oczy, ale gdy to zrobił jego szczęka opadła.
- Mamo, t- to ś- świeci poprzez Ciebie!
Pattie smutno przygryzła wargę i spojrzała w dół, nie mając słów, bo coś powiedzieć.
Wtedy uderzyła go rzeczywistość. Krótki przebłysk w jego pamięci pokazał mu zdjęcie, na którym był ukazany moment, gdy siedział obok Jones'a w ciemnym pokoju, on ponownie otworzył swoje usta i powiedział te fatalne słowa: "Obawiamy się, że cierpisz na schizofenie"
Schizofenia. 
Justin jednak miał niesamowity mózg. Pamiętał dokładnie tak jakby czytał to kilka minut temu. Jak na jednaj z lekcji biologii o chorobach psychicznych, kiedy zdecydował nie skupiać uwagi na nauczycielu.
"Justin, po prostu posłuchaj. Kto wie czy to kiedykolwiek będziesz mieć z tym do czynienia? Lepiej bądź przygotowany na takie rzeczy"
Justin westchnął i przeniósł uwagę na Jenny, swoją nauczycielkę. 
 "Okey, będziesz zapisywać? Schizofenia jest chorobą psychiczną, charakteryzującą się podziałem procesów myślowych i i ubogą reakcją emocjonalną. Najbardziej powszechne są omamy słuchowe, paranoja i dziwaczne urojenia, zaburzenia mowy i  myśli..."
Dziwaczne urojenia. 
- Tutaj nie ma prawdziwego światła?- Zapytał będąc spokojnym przez cały czas.
- Nie, tu nie ma światła- jego mama westchnęła cicho.
Justin tylko skinął, jego mózg wymyślił to wszystko. Jak mógł w kilka dni bycia tu odciągnąć go od bycia idealnym do tej choroby psychicznej. Szczerze mówiąc uznał to za zupełnie dziwne. Może nawet przerażające, ale nie miał zamiaru się do tego przyznawać.
- Justin, po prostu zamknij oczy, będzie dobrze.
Ale Justin ją zignorował i trzymał swoje oczy szeroko otwarte. Jeśli to światło nie było prawdziwe, nie mogło naprawdę zranić jego oczu lub naprawdę ich uszkodzić.
Nie zwracał uwagi jak rzeczywiście boli patrzeć prosto w to- choć to było fałszywe, kogo do cholery to obchodziło?
- Dlaczego tak właściwie mnie obudziłaś?- Justin zapytał spokojnie, jakby nie było okrutnego światła świecącego mu w oczy. Nic wielkiego, ludzie.
- Oh... tak, uhm, są .... ludzie do Ciebie- wymamrotała, ściskając uspokajająco jego dłoń. Zawahała się przy słowie "ludzie", Justin już wiedział, że są to policjanci, którzy będą zadawać pytania. Policjanci nie byli ludźmi, którzy byli powszechnie znani. Ale dlaczego nie mogli go zostawić samego w szpitalu? Dlaczego muszą znów go niepokoić?
Po chwili już wiedział, dwa brudne dupki weszły do pokoju i mógł już rozpoznać tego wąsatego, dranie.
- Dobry, Bieber- niemal się uśmiechnął. Satysfakcja. Dlaczego wyglądał na usatysfakcjonowanego?
Oh, czekaj. To był tylko jeden brudny dupek.  Ten drugi to raczej miło doktor Fox. Wąsaty podał dłoń jego mamie i spojrzał w dół, na niego, wciąż mając ten przyklejony uśmiech na twarzy- Mamy kilka nowości dla Ciebie- wymamrotał złączając ręce razem- mamy mordercę.
Justin'owi opadła szczęka. Szczęście, ulga, mściwość. Liczne uczucia pulsowały w nim, otworzył swoje usta, by coś powiedzieć.
- Kto? Podaj mi imię, a ja dam mu nauczkę- spojrzał w górę na policjanta, czekając aż coś powie. Ale on tylko nerwowo zagryzał swoją wargę. Nie taki zły teraz, nie? 
- Chcę tylko powiedzieć, że to może być nieoczekiwane dla wszystkich, nawet dla Ciebie, Justin. Myślę, że może nawet szokujące. Tak, definitywnie szokujące. Proszę, nie...
- Wystarczy, przejdź do sedna- Justin powiedział niecierpliwie. Nie obchodziło go kto to był, chciał rozedrzeć mu głowę. Obojętnie kto. Rodzina, przyjaciele, nikomu nie odpuści.
Wąsaty westchnął głęboko.
- Justin... znaleźliśmy Twoja DNA i wystarczająco dowodów, by powiedzieć: Ty jesteś zabójcą Seleny Gomez.
********

Uh, to był długi rozdział, wybaczcie, że tak późno dodany.
Ostatnio coś ciężkie dni :)
Ale następny postaram się dodać jak najwcześniej.
Mam nadzieję, że nie ma tu zbyt wielu błędów.
@klaauudia69 xx

3 komentarze: